Szczerze, nie spodziewałem się czegoś spektakularnego, ale liczyłem na dobrą komedię. Po tych słowach już pewnie domyślacie się jaka komedia to jest. W zasadzie wszystkie najlepsze sceny (no ok, poza jedną - tańcem, który pasuje RA... :) Tak swoją drogą, moim zdaniem jest to najlepsza scena w tym filmie.) zostały pokazane w zwiastunie. Film robiony chyba na siłę, na fali ostatnich odgrzewanych kotletów. Chyba podobnie zawiodłem się na "2", choć nie oglądałem jej już kilka lat, więc ciężko mi je teraz porównać. Sporo gagów, tak jakby na siłę tam jest wsadzonych. Efekty specjalne to jakaś porażka (tak, wiem, że nie jest to film gdzie jest to najważniejsze, ale dla przykładu taki statek "Dot Calm" - po brytyjsku brzmi to jak "Dot Com" po amerykańsku [tak plus minus]..., to już fuszerka na maksa.). Nie wiem dlaczego, ale Kurylenko i Atkinson jako jedyni aktorzy mieli zaczerwienione oczy. Czyżby imprezowali, czy alergia? ;) Film można obejrzeć, ale nic się nie stanie jeżeli nie pójdzie się do kina. Tak przy okazji - na całej sali (duża w CC) było może z 15 osób na moim seansie. Oby kina nie umarły...