Bardzo ciekawy pomysł ale realizacja woła o pomstę do nieba. Jeden z nielicznych momentów gdzie żałuję, że scenariusz nie został zrealizowany przez Amerykanów.

Serial jest bardzo telewizyjny w złym słowa znaczeniu, wygląda jak Klan. Nie wiem czy to sprawa sprzętu, filtrów czy postprodukcji czy wszystkiego naraz ale wygląda to źle. Na to nakłada się charakteryzacja postacji, które zawsze są glamour, typowy efekt pełnego makeupu zaraz po przebudzeniu. Do tego casting, na przykład nasz gejowski trójkąt, w którym widzimy przystojnych, wysportowanych mężczyzn o nienagannej fryzurze i w perfekcyjnym outficie, wow, so realistic.

Nie pomaga casting, ukrainskiego imigranta gra aktor urodzony w Londynie, od początku jest to mało wiarygodne. Do tego takie kwiatki jak połowa statystów w ukrainskim obozie jest czarnoskóra xD nie polecam też patrzeć na tło wydarzen bo dostrzec mozna jedynie znudzonych zyciem statystów stojących ósmą godzinę na planie.

Zapewne było to kwestią ograniczonego budżetu, co jeszcze mocniej widać w efektach specjalnych. Nie ma się co pastwić nad przegranym, sztucne fajerwerki rysowane w paincie służyć mogą za idealne podsumowanie.

Do tego postacji, które przez połowę serialu nie rozmawiają ze sobą tylko wygłaszają tyrady ideologiczne albo tłumaczą nam świat serialu. Przypomina mi to polski film wojenny, w którym w tle jadą dwa papierowe czołgi a pełen smutku aktor mówi, że czuje się wyobcowany przez Niemców (pozdro Jacek Braciak).

Pomimo tylu niedociągnięć przez 5 odcinków ogląda się to nieźle, co pokazuje tylko jaki potencjał tkwił w scenariuszu. Osobnym tematem jest ostatni odcinek, w którym serial zjada swój łeb i zaczyna się festiwal robienie k.... z logiki. Tak od 5. minuty śmiałem się w głos a spodziewałem się emocjonalnej jazdy bo zdążyłem się zżyć z bohaterami.

Ostatecznie uważam serial za stratę czasu ale chętnie zobaczyłbym, o zgrozo!, amerykański remake.