To już nie jest ten klimat, niestety. Kiedyś była to zamknięta zbiorowość, w stylu Agaty. W tej chwili wszystko się rozmywa. Asystenci Barnaby'ego zmieniają się jak rękawiczki, postacie kiedyś wyraziste, angielskie z krwi i kości, teraz są nijakie. Lubiłam tamtą bajkę z elementami niesamowitości, niestety niewiele z tego zostało. Takie odnoszę wrażenie po obejrzeniu "Krew na zębach", męczyłam się, żeby dotrwać do końca. Smutne, że już nie wróci klimat "Śmierci w płomieniach", "Lisicy", "Nocnych strachów", "Domu w lesie" etc. Było, minęło, pozostał duży niedosyt.