Cały sezon to solidne 7/10. Odcinek The Viewing to błysk geniuszu, zdecydowany top. Mix Mandyego (Cosmatos w reżyserii), Cronenberga, Blade Runnera i Tajemnic Silver Lake. Każdy, kto lubi wymienione produkcje, szanuje ambient, eksperymentuje i uwielbia dopieszczone audiowizualia do maksimum, zrozumie o czym mówię. Z doskoku, bez "atmosfery", nie da chyba połowy tej przyjemności którą może.
klimat super jak to u cosmatosa, ale w środku opowieści gdy gospodarz częstował gości kolejnymi używkami i nic za bardzo z tego nie wynikało dalej, odczuwałem lekkie znudzenie
Klimat super, ciężko, mokro, psychodelicznie, aż się chce zażywać z nimi. Muzyki aż muszę poszukać.
Ale chyba nie załapałem sensu.
Wszyscy mówią, że to skała, kamień, nikt nie zwraca uwagi, że jest symetryczny, nikt nie pyta gdzie został znaleziony, czy spadł z nieba, czy go wykopali. Skała zażywa blunta i wychodzi z niej glut, który otacza "Billa Lee" i wchodzi do kanału. Nie wiem czy to bożek, demon, kosmita (czy wszystko na raz). Skąd, po co i dlaczego? Oświećcie mnie bo chyba coś pominąłem.
Bez przesady, wizualnie owszem, był dobrze zrobiony. Ale historia? Zaczęło się nawet ciekawie, parę osób jedzie do ustronnej willi przyponinającej bunkier. Potem siedzą przy stole, wciągają kokainę i gadają o niczym. Parę razy przewijałem, bo powiało nudą. Potem oglądają ten kamień, z którego nagle wyłazi coś, ni to demon (bo ma jakieś rogi), ni to obcy (bo ma jakieś macki). Pisarzowi ekspoduje głowa, parę osób się rozpuszcza jak cukier w wodzie, ale parce udaje się uciec. Na koniec ten stwór wychodzi sobie na spacer, kurtyna. Nie, no sorry, to mnie nie przekonało.
Dlatego tak jak napisałem - bez atmosfery nie wyciągnąłeś połowy ten przyjemności.
Niestety, oprócz fajnych zdjęć, klimatu lat 70 tych, scenografii sam scenariusz nudny, takie kino klasy B z dawnych lat. Zakładam, że tak miało być, ale po tej serii spodziewałem się czegoś innego. Reasumując odcinek do bani.
Strasznie żałuję, że nie dowiedzieliśmy się o jaki grecki tytuł chodzilo Randallowi, gdy opowiadał o najlepszym utworze, jaki słyszał w życiu. Byłem tak na 80% pewien, że chodziło o The Four Horseman autorstwa Aphrodite's Child. Ostatnia scena, czwórka bohaterów zaproszona do przybytku, no tak mi to pięknie pasowało. Ale niestety sprawa póki co zostanie nierozwiązana.
Perełka. Muzyka świetnie dobrana do klimatu. Hołd dla filmów z lat 70/80. Z chęcią obejrzałabym dłuższą wersję tego odcinka. Mindblowing
Nie zdziwiło mnie, że ma takie niskie oceny, ale faktycznie ten odcinek był wielkim zaskoczeniem ze świetnym klimatem, nie mogłem wyjść z wrażenia.
Dla mnie również ten odcinek to przebłysk geniuszu, aż dziw bierze, że nie był ostatnim.
Dla mnie to jakieś totalne nielogiczne bzdury, obejrzałem 4 odcinki i jak na razie tylko 3 może być. Ten 4 to już wogóle brednie.
Jak dla mnie 1-3 naprawdę niezłe, zaskakujące, wciągające, natomiast 4-8 ogólnie porażka i strata czasu.
Jak dla mnie wykonanie super, klimat, muzyka, operatorka<3 Natomiast scenariusz... Do momentu pojawienia się skały, czaszki przedwiecznego, luj wie czego byłem przekonany, że dostaniemy wizję po LSD, psylocybinie czy słynnym LSD... Sam Weller mówił o rozszerzeniu świadomości, umiejętności zaproszonych gości a tutaj? Miałem dostać Altered States a wyszło, no właśnie co:D?
Ale gdzie ta perła> Gabinet osobliwości miał straszyć, albo wzbudzać niemiłe uczucie przy oglądaniu. A nie być przeintelektualizowanym gównem, którego rozumie garstka, albo być o niczym. Bo ten odcinek b ył tak durny i denny że szkoda gadać. Mieliśmy dostać bardzo fajny historie, a nie podniecać się, bo odcinek stworzył jakiż tam reżyser, który ma jakiś tam styl. Ten odcinek jest po prostu słaby. Przez cały czas, gadania o głupotach, którzy ludzie już dawno ogarniają, że materializm, że coś tam, można sobie powiedzieć że zły wpływ narkotyków, a potem ni z gruchy ni z pietruchy, prowadzi ich do kosmicznej skały, gdzie jakieś kosmiczne dziadostwo wychodzi. O co chodziło właściwie z Hectorem i jego bronią? Czemu łza mu poleciała? Był jakimś dilerem narkotykowym czy co? Zabijał kiedyś ludzi, i mu się odmieniło? Jest nakręcony ciekawie, tak trochę psychodelicznie, fajna nutka, jaranko, jest jakaś tajemnica, czemu sprowadził tych ludzi. Ale no kurde nie wiem po co. Bo co muzyk miał wiedzieć o jakiejś kosmicznej skale? Że niby jak się wszyscy zjarają, to będą mieć lepsze pomysły? I akurat dym z papierosa obudził to coś? To jest najgorszy odcinek a nie najlepszy. Gdzie tu jakieś zamknięcie akcji? Wyjaśnienia?
weź przeczytaj od nowa swoją wypowiedź to dowiesz się, dlaczego zignoruje swoją chęć udzielenia ci odpowiedzi. Jak można w ogóle w taki sposób do człowieka pisać to jest hit.
Ano tak, żeby poczuć tą atmosferę, to chyba bym musiał też się zjarać. I żadna atmosfera, nie pomoże zrozumieć tego wszystkiego. Więc co to za pitolenie? Artystą jesteś? Bo to trochę te same wymówki na słaby serial. Robi ktoś jakiś obraz, który nie przedstawia nic, bo jest tak nabazgrane, ale to ja jestem ignorantem ;D