Powinno się zmienić gatunek. Nie jest to komedia, tylko thriller psychologiczny. No bo jak nazwać film, gdzie młody chłopak przez 60 lat niszczy siebie udając kogoś, kim nie jest, tylko po to, by uszczęśliwić niezrównoważoną psychicznie osobę, która ma go gdzieś i sama nie wie czego chce, a gdy pod koniec filmu pojawia się nadzieja, że główny bohater, choć z całą pewnością już mając skrzywioną psychikę, w końcu się opamiętał i uda mu się uwolnić z tej chorej sytuacji, ona wskakuje do maszyny przenoszącej w czasie i znów go dopada?