"To dziwne... Pewne rzeczy się zdarzają, a ty nawet nie wiesz kiedy.
Życie przemija."
Ten cytat utkwił mi na długo w pamięci, w pewnym sensie prześladował mnie przez jakiś czas.....
Obejrzałem ten film w okresie w którym sporo jadłem władka, i jak obaczyłem
scenę w której Niki z Rosem jadą samochodem i w takiej narkotycznej euforii
mówią, że zawsze mogą przestać brać, że wtedy wszystko się ułoży, znikną problemy. Jest naprawdę nieciekawie ale kreska i wszystko robi się proste...
Może nikt w to nie uwierzyć ale ten film był jednym z czynników, dzięki którym zrywam (ciągle zrywam ale jest coraz lepiej) z władem.
Tak, też mi tamta scena (gdy jadą autem) utkwiła w pamięci, niby naprawdę nic wielkiego, ale tak jakoś mi to zapadło
hehh... ja w tym filmie widzę siebie jako Rossa, z okresu obcowania z Władkiem. Taki narco-driver, któremu bardziej ubabrani narzucają wolę. No i początek, jaki jest zdegustowany, że musi przebywać z tymi ludźmi.