"Ratując pana Banksa" to jeden z najsmutniejszych filmów jaki widziałam. Nawet radosne momenty
nie przysłaniają tragedii głównej bohaterki, która musiała zmagać się ze swoją przeszłością. Każdy
drobiazg przypominał jej o tym, co się w jej życiu zdarzyło.
Mimo wszystko film bardzo mi się podobał i podczas oglądania go uświadomiłam sobie, że nigdy
do końca nie obejrzałam "Mary Poppins".
Jednak film kończy się happy endem. Film powstał. Pisarka uwolniła się od przeszłości,zdobyła pieniądze i znów pisze książki.
Jest Ci jej żal, ale ona wcale nie była taka wspaniała. W filmie nic o tym nie ma, ale ona adoptowała jednego chłopca, a jego bliźniaka zostawiła z biednymi krewnymi. Okłamała adoptowanego syna, że jest jej prawdziwym synem i nie powiedziała mu o bracie bliźniaku. To było naprawdę niefajne zachowanie. Podobno była dość egoistyczna, a śmierć ojca rzeczywiście chyba przeżywała do końca życia. Dodatkowo często też kłamała o sobie, np. że gdy przyjechała do Anglii to miała w kieszeni 10 funtów, podczas gdy była sponsorowana przez bogate ciotki. Poczytaj sobie, bo jak widać są też ciemne strony tej Pani: http://www.dailymail.co.uk/news/article-2477111/How-Mary-Poppins-creator-P-L-Tra vers-wrecked-lives-innocent-boys.html