Zastanawiam sie po co, naprawde po co, musialam ogladac na tym filmie waginę, penisy we wzwodzie oraz dlubanie metalowym prętem w oku?
Obejrzalam film wczoraj w nocy. Po filme pamietam tylko te penisy i tą krew i no, moze jeszcze zmeczoną twarz Chrisa Abbota, ktorego klejnoty musialam oglądac choc nie bylam ciekawa.
I nie, nie chodzi o frontalną nagosc, do ktorej nic nie mam: "The Crying Game" tę nagosc pokazywal nie szarpiąc po oczach.
Co zas do fabuly filmu, to musialam doczytac tutaj w komentarzach, bo szczerze, nielatwo bylo sie polapac o co w tym chodzi. I o ile zawiklaną fabulę Matrixa chcialo sie rozgryzac i do tego filmu wracac, o tyle do tego filmu wracac nie będę w ogole. A wy, macie ochotę?
Ooo. Bylam ciekawa czy tylko ja mialam wersje z seksem i penisami. To bylo straszne niesmaczne. Pokazywanie genitalii to juz porno. Na porno nie bylam gotowa.
Pokazywanie genitali to nie odrazu porno. Nawet w teatrze sie macha śmigłem jak ma to uzasadnienie
Waginy i penisy, we wzwodzie lub nie, to coś, co zasadniczo raczej pozytywnie się kojarzy. W scenach seksu nie ma w filmie nic szokującego. W scenach przemocy są elementy brutalności, ale po pierwsze jest to film o zabijaniu, a po drugie ta brutalność świadczy o zatracaniu się głównej bohaterki, coś, co nawet u współpracowników wzbudza niepokój.
ale ja nie mam nic do penisow i wagin, pod warunkiem ze nie chlastają znienacka zimną rybą w twarz. Jak bede miala ochote sobie poogladac z bliska to wiem gdzie mam kliknąć. A brutalnosc, no coz, rozumiem, rozumiem, ale nie mam osobistej potrzeby by to ogladać. Muszę?
Proszę mi wybaczyć, ale to, co Pani pisze brzmi jak: nie mam nic przeciwko, byleby mi tylko tego na ekranie nie pokazywali. Od biedy seksu mogło w tym filmie nie być, ale krew? Nie wiem czego można oczekiwać od filmów o zabijaniu, ale zabijanie nie powinno nikogo zaskakiwać.
Tylko ze ja nie tyle mowie o krwi co o pręcie dlubiacym w oku. Rany boskie, no nie podobalo mi sie, tyle. Jak sie komus podoba, to welcome, prosze bardzo. Dla mnie nie, po prostu nie.
Pisała Pani o krwi, był to, jak zrozumiałem, synonim przemocy. Rany boskie (pozwolę sobie napisać w tej konwencji), pisze Pani krytycznie o filmie, nawet zaprasza do dyskusji, i jest niemal obrażona, że ktoś z Panią polemizuje.
To typowy syndrom Kowalskiego:
- Kowalski, z czym wam się kojarzy biała chusteczka?
- Z pieprzeniem.
- Dlaczego?
- Bo wszystko mi się z tym kojarzy.
Oprócz epizodów z wyżej wymienioną waginą - może 2 sekundy filmu, oraz penisem - jedna sekunda, można w tym filmie zobaczyć całą machinę okrucieństwa stworzoną
przez wynaturzoną technologię.
Od kilku lat bardzo widoczny w popkulturze jest proces pornografizacji mainstreamu (niedawno jeszcze NIGDZIE nie było penisów we wzwodzie, teraz się pojawiają). Ten film tylko się wpasowuje w te ramy. Przyczyn jest zapewne kilka, ale chyba wiodącą jest rewolucja w dostępie do szerokopasmowego internetu i stron porno, nawet na smartfonach - a zatem od najmłodszych lat dostęp do porno dla dzieci poza jakąkolwiek kontrolą rodziców (oczywiście nie wszystkich ale dużego odsetka). To naprawdę przeformatowało umysły całego pokolenia (np. "Man interrupted" Zimabrdo). I teraz ci ludzie powoli dorastają i tworzą filmy, książki i teledyski. W zasadzie powrotu do tego co było nie będzie, technologia będzie rozwijać się tylko w kierunku "wincyj tego". Zatem wypada we własnym zakresie organizować sobie świat wokół siebie, bo "z defaulta" kultura będzie nas obsługiwać takimi treściami. Pozdrawiam ciepło.
w tym filmie jest za mało fabuły. całość to wyjaśnienie jak dochodzi do mechaniki zabijania pokazanej w pierwszej scenie. to wyjaśnienie jak działa zabijanie w tym filmie, a nie rozwinięcie pomysłu. parę scen seksu i długo budowanych morderstw. jedyne dobre sceny to te, które opierają się na walce w jednym umyśle z dwoma umysłami, ale jest tego za mało. Całość ma fabuły na 15 minut. Reszta to długie sceny prowokujące do mordowania, oraz sceny seksu i kilka ciekawych scen psychodelicznych. to nierozwinięty i niewykorzystany potencjał, który mógł być o wiele ciekawszy bardziej psychodelliczny, a zarazem pozbawiony seksu i tych wymuszonych długich scen zabijania co owocowałoby super przeżyciem grozy i sci fi , a tak mamy oblicze psychopatycznego mordowania i paru zajawek z seksualna strona zabawki do sterowania ludzmi. to jest zmarnowane i zamiast być ciekawym filmem jest tylko wyjaśnieniem jak sterowana jest osoba podpięta do urządzenia. to jak odcinek seerialu, a nie rozwinięcie pomysłu bazowego, który zmieściłby się gdyby streścić cały film w 15 minutach, a w kolejnych godzinie i piętnaście minut pomysł rozwinąć. Bez sensu trochę. Daję siedem za brak komputerowych efektów zajawki na artyzm, ale mimo to to naprawdę niedorobiony film, którego wstęp rozciągnięto do półtorej godziny zamiast ruszyć dalej po streszczeniu go w 15 minutach. O wiele lepiej i zaskakująco prowadzonym filmem był ANTIVIRAL