Niestety absolutnie do niej się nie nadawała. Wersja z 2000 z O'Connor o niebo lepsza.
to nie tylko wina Mii, scenariusz który nie pokazuje nic z Pani Bovary. Leży realizacja fabuły, leży kreacja bohaterki. Ten film to wielkie nic, posklejane jakieś fragmenty książki i tyle. Co mnie kuło w oczy to brak dziecka i aparycja Karola. Nic nie pokazuje nic nie wnosi , a szkoda bo podobał mi się np Rhys Ifans , zmarnowany potencjał i tyle
Mia mi się podoba, ale również uważam, że nie pasowała do roli, ale czuć było, że w tym filmie nie ma żadnego pomysłu na ekranizację. Jedynie momentami pojawiał się "klimat", ale bardziej związany z dodatkami - kostiumy, dekoracje, pejzaże. Ifans faktycznie wypadł z charyzmą, której brakowało wszystkim, łącznie z twórcą.
Dodam jeszcze komentarz o roli Ezry Millera...moim zdaniem to była tak fatalnie zagrana rola, że oglądając film było mi wstyd :/ A generlanie lubię chłopaka..
zgadzam się w stu procentach. dodam jeszcze, że film bardzo nijaki - zdecydowanie główna bohaterka mu nie pomogła...
A ja sie nie zgodze uwazam ze Mia zagrala swietnie tzn wiernie uzmyslowila beznadziejne zycie kobiet w tamtej epoce dzien za dniem szarosc I ciemny krytarz do nikad
Nie oglądałem wersji z 2000 roku. ale uważam, że Mia i gra innych plus zdjęcia to jedyne atuty tego filmu
Obejrzalam ponownie i zmienilam zdanie. Film jest mroczny jak dusza Emmy. Tym razem zmienilam note.