Rzadko zdarza mi się tu udzielać, jeszcze nigdy nie założyłem jednego tematu ba tym forum - do dziś!
Ten film do genialne studium załamania psychicznego. Obłędne zdjęcia, przytłaczający scenariusz, świetna muzyka i rewelacyjny Phoenix. Cały seans klimat ciążył mi na klacie. Reżyser w tak doskonały sposób manipulował mną, że w pewnym momencie było mi zwyczajnie żal głównego bohatera. Było mi żal socjopaty, psychopaty i wynaturzonego mordercy. Brawa!
Z góry proszę wybaczyć błędy. Autokorekta w telefonie bywa nieposłuszna, mną chyba jeszcze trochę targają emocje po seansie i wysłałem post przed sprawdzeniem, a forum nie pozwala na edytowanie posta.
Bo też i masz prawo mu współczuć, tak myślę. To co przeżył, był chory psychicznie i do tego co go spotykało w życiu? Niewiele dobrych rzeczy. Nawet ta jego psycholog miała go gdzieś, dawała tylko leki, a jej rolą powinna być pomoc takim osobom.
Ogólnie społeczeństwo poniekąd ma na swoich rękach krew jego ofiar.
Bzdura. Społeczeństwo nie może brać odpowiedzialności za czyny jednostki. Po prostu. Nie wszystkim da się pomóc, nie wszyscy chcą pomocy i nie wszyscy z "ciężkim życiem" robią złe rzeczy. Przestępstwa jednostki, zawsze będą tylko i wyłącznie winą tej osoby.
Ale takim osobom trzeba pomóc, a nie, że chodzi do psychologa, mówi że coś jest nie tak a ta nic nie robi, chociażby by wysłała do psychiatryka czy coś zrobiła. Nic. A tak jak go ludzie traktowali także go popchnęli w pewien sposób do tego wszystkiego. Na początku może i był dziwny, ale nie chciał nikogo zabić.
Dzieci które go pobiły, korposzczury z metra, Murray. No ale nie, to wciąż nie jest wina społeczeństwa, co nie :)?
A kto był odpowiedzialny za zło w Arthurze/Jokerze? Tylko Arthur? A może jego zło wynikało w dużej mierze m.in. ze zła innych osób - matki, partnera matki, Murreya itd. A ich zło? Tacy się urodzili, czy ich też ktoś skrzywdził, w efekcie czego oni (intencjonalnie i nieintencjonalnie) krzywdzili dalej? To niekończący się łańcuch przyczynowo-skutkowy, który jest ponad-jednostkowy i obejmujący wiele pokoleń. I w tym sensie dotyczy społeczeństwa, bo to jego rolą jest wypracowanie rozwiązania na ten problem systemowy. Nie mówiąc już o tym, że problem Jokera wynikał również z ogólnej degrengolady całego miasta Gotham - tam zachodziła ostra walka klas. Patologiczny Joker był w dużej mierze wynikową tej ogólnej bonanzy, tego problemu obejmującego całe społeczeństwo, a nie przybyszem z kosmosu, którego ukształtował gwiezdny pył.
A co na to psychiatrzy? Moim zdaniem film nie jest prawdziwy, nie ukazuje właściwej etiologii przypadku. Fabuła tego filmu to bajka. Nigdy w rzeczywistości prawdziwy psychopata nie przebył takiej drogi, wystarczy poczytać sobie życiorysy tych prawdziwych złoczyńców.
Nie wiem jak psychiatrzy, ale prawnicy twierdzą, że w świetle opisanych wypadków matka zostałaby pozbawiona praw rodzicielskich. Tak więc nie mogła wychowywać Artura, a chłopak trafiłby do sierocińca lub kolejnej rodziny.
Mógłby oczywiście ją odszukać później, ale na pewno zostałby poinformowany o odebraniu praw rodzicielskich i innych okolicznościach.
Jako lekarz powiem, że wątek popadania w obłęd - tutaj pod postacią zaburzeń schizoafektywnych i zaburzeń osobowości - jest spłycony i przekoloryzowany, przez co film mnie pod tym względem odrobinę zawiódł. Z jednej strony bardzo istotne było spostrzeżenie Artura o tym, że społeczeństwo oczekuje od osób chorych umysłowo, że będą się zachowywali jak zdrowi, z drugiej - choroba psychiczna w rzeczywistości nie oznacza automatycznie zwiększonej agresji bądź skłonności do zachowań antyspołecznych, co niestety spora część widzów może odczytać między wersami.
Lekarzem nie jestem, ale widzę w tej kreacji coś innego. Tutaj mamy chęć nieudolnego dostosowania się Arthura do społeczeństwa (na przykład scena oglądania występu innego komika, wybuchy śmiechu w nieodpowiednim momencie i późniejsze próby wstrzelenia się z śmiechem w reakcje innych). Cały film to dusząca walka o atencję, która bez leczenia skończyła się tak jak się skończyła. Byłem na filmie 4 razy i za każdym bawię się rewelacyjnie, z każdego seansu wynoszę coś nowego. Dla mnie wszystko w tym filmie gra, ale oczywiście szanuję Twoje zdanie. :)
Arthur nie był zły od początku. Próbował funkcjonować w społeczeństwie, próbował się dostosować. Jeśli uważacie, ze społeczeństwa obwiniać nie można i to tylko wina bohatera, to prezentujecie ogląd płytki i skrajnie niesprawiedliwy. Zaniedbanie to również forma przemocy, w dzieciństwie zaniedbanie prowadzi do traumy rozwojowej.
To prawda, ze nie można znosić odpowiedzialności za jego czyny, był poczytalny i świadomy tego co robił, i powinien za to odpowiedzieć. Jednak nie udawajmy, ze społeczeństwo nie przyłożyło do tego ręki. Czy to wyśmiewaniem się z jego występów w telewizji, przemoc fizyczna, wyzywanie go od dziwaków, ignorowanie.
Co do jego przemiany uważam, ze jest dobrze pokazana.
To prawda, ze choroba psychiczna nie oznacza zwiększenia agresji. On od początku cierpiał na zaburzenia/chorobę i nie przejawiał agresji. Przeżywana złośc, frustracja i bezsilnośc wzbudzają w nim przemoc. Uważam, ze bardzo dobrze jest to przedstawione. Nie jest to ani trochę spłycone, w moim odczuciu.
Wszyscy mówią o społeczeństwie, ale mało kto zwraca uwagę na winę Arthura. On był egocentrykiem przeogromnym. Chciał być komikiem i chciał być podziwiany, mimo tego że był w tym tragiczny. Liczył, że będzie podziwiany, ale... za co miałby być podziwiany? Za to, że próbuje?
Mówicie o Murrayu jaki to zły, ale Arthur uwielbiał jego program, uwielbiał śmiać się z innych!
Społeczeństwo ponosi sporo winy, ale Arthur też ma ogromną część.
Dokładnie! Mnie się ten film szalenie podoba nie tylko dlatego, że pokazuje, jak zepsute miasto krzywdzi jednostkę, ale również dlatego, że ta konkretna jednostka ma w sobie zło, które to miasto z niej po prostu wydobywa na wierzch. W końcu to jednak opowieść o Jokerze ;)
Nie jestem specjalistą ale Arthur nie przejawiał takich symptomów jak narcyzm czy makiawelizm. Widać że naprawdę kochał matkę i nie skupiał się wyłącznie na tym aby być zauważonym i lepszym od innych. Więc czemu miałby potem zmienić się w psychopatycznego mordercę? Mnie ten film z punktu psychologicznego nie przekonuje. To że fantazjował że występuje w jakimś programie rozrywkowym to jeszcze nie egocentryzm, każdy lubi czasem pofantazjować. Tak samo widząc jakąś ładną sąsiadkę można pofantazjować że jest twoją dziewczyną. Wciąż nie ma tu powodu do stania się psychopatą. Z kolei jeśli tak jak ktoś napisał wyżej Arthur chciał śmiać się w odpowiednim momencie jak inni to prędzej chciał się dostosować do społeczeństwa żeby inni przestali go wytykać palcami przez jego niekontrolowane napady śmiechu.
Seryjny morderca na przykładzie Teda Bundy’ego. Nie widzę aby Arthur spełniał chociaż część tych cech. Joker Nolana jak najbardziej.
http://liczilex.pl/2019/05/15/8-cech-seryjnego-mordercy-na-przykladzie-teda-bund yego/
Zakładając że się mylę. Kolejne dwa minusy. W tym filmie nigdy nie ma tak naprawdę Jokera, to wciąż był dla mnie Arthur. Nigdy nie przeszła prawdziwa transformacja w Jokera. Minus następny fabuła. Tak właśnie. Z jednej strony teraz każdy zastanawia się nad tym które sceny były prawdziwe a które nie. https://screenrant.com/joker-movie-everything-dream-not-real/
Z jednej strony film może i zyskał na głębi ale z drugiej to trochę taka ślepa uliczka bo równie dobrze nic w tym filmie mogło nie wydarzyć się naprawdę. I tak to właśnie wyglądało. Liczne głupotki w filmie czyli ospała praca policji chociaż mieli gościa na widelcu, zabicie matki w szpitalu a nie wszczął się alarm, nie przybiegła żadna pielęgniarka. Co to za szpital był? Ludzie umierają i nikt nie reaguje. Dla mnie głupotą było też że obcięli te fundusze dla psychicznie chorych. Po prostu pomimo pozornego realizmu jakieś komiksowe to dalej wszystko.
dokładnie pierwsza myśl po obejrzeniu filmu: smutne studium choroby psychicznej.
film mocny, przygnębiający, na pewno nie obejrzę go (z własnej woli) drugi raz. męczyłam się przeokrutnie (co nie znaczy, że nudziłam), tak samo jak na "Pod Mocnym Aniołem" - męczyłam psychicznie.
ten film to wyjaśnienie (nie mylić z usprawiedliwieniem), skąd w człowieku bierze się zło - szeroko rozumiane. z choroby jednostki (z którą nie radzi sobie system), frustracji, niezrozumienia i wielu innych.
genialne pokazanie Jokera jako człowieka.
myślę, że film często oceniany zbyt powierzchownie. na pewno znajomość dalszej historii Jokera jest sugestywna i ma ogromne znaczenie w odbiorze tego obrazu.