wydaje, nie słucha się opiekunki, myśli ze wie lepiej smarkacz jeden, a potem pyta "zaprowadzisz mnie do domu?"... miałam ochotę dać mu z pięści... może jestem zła, ale nie mogłam z nim, jak zaczął fochy strzelac i próbować rządzić
On miał dla widzów reprezentować jak ludzkość była widziana przez "wyższą inteligencję" - samolubna, niszczycielska, miotana głupimi impulsami istota, ale zdolna do miłości i zmiany na lepsze.
Też mnie za pierwszym razem dzieciak do szału doprowadzał, dopiero teraz, po latach, po kolejnym seansie skumałem dlaczego twórcy tak poprowadzili tę rolę.
Dużo rodziców stosuje tortury, licząc na to, że dziecko zmieni swoje zachowanie. W gruncie rzeczy tresujesz go jak psa. Nawet kilka lat temu udało mi się obok Żwirki nagrać filmik jak jakaś kobieta trzyma na smyczy (od roweru) dziecko, które ciągle upadało i przewracało się. Ludzie obgadywali na przystanku, ja czekałem na autobus. Zacząłem ostentacyjnie nagrywać, to się wróciła zaraz do domu.