Recenzja filmu

Nieobliczalna (2024)
Piotr Trzaskalski
Julia Wieniawa-Narkiewicz
Agnieszka Grochowska

Big Polish Lies

Gdybyśmy wciąż wyposażali się w hity zachodniej kultury na bazarach, "Nieobliczalna" z pewnością "chodziłaby" jako targowa podróba "Wielkich kłamstewek". W filmie Piotra Trzaskalskiego czuć silne
Big Polish Lies
Gdybyśmy wciąż wyposażali się w hity zachodniej kultury na bazarach, "Nieobliczalna" z pewnością "chodziłaby" jako targowa podróba "Wielkich kłamstewek". W filmie Piotra Trzaskalskiego czuć silne inspiracje amerykańskim serialem. Jednak rama narracyjna zapożyczona z produkcji z Nicole Kidman i Reese Witherspoon nie wystarcza, żeby zaproponować widzom dobrą produkcję. Polskiemu thrillerowi zwyczajnie brakuje jakości, w tym przede wszystkim tej scenariuszowej.


Po dokumentalnym "Lewandowskim – Nieznanym" Amazon postanowił wyprodukować pierwszy polski film fabularny przeznaczony specjalnie na Prime Video – zdecydowano się na ekranizację powieści Magdy Stachuli. "Nieobliczalna" opowiada trzy splatające się ze sobą historie: Martyny (Agnieszka Grochowska), która wiedzie bogate, ale nieszczęśliwe życie u boku przemocowego męża (Paweł Małaszyński); Alicji (Magdalena Cielecka) – samotnej kobiety, chcącej za wszelką cenę zatrzymać przy sobie dwudziestoletniego syna (Dawid Ptak) i Adeliny (Julia Wieniawa) – młodej dziewczyny zakochanej w synu Alicji, na co dzień opiekującej się matką cierpiącą na chorobę dwubiegunową (Magdalena Czerwińska). 

Kiedyś Martyna, Alicja i matka Adeliny mieszkały w jednym bloku. Zogniskowanie akcji wokół PRL-owskiego budynku z wielkiej płyty jest ciekawym, ale niewykorzystanym zabiegiem. Wieżowiec ma w tym przypadku potencjał, żeby stać się kolejnym bohaterem filmu, ale "Nieobliczalna" ostatecznie nie przeradza się w jedną z polskich epopei blokowiskowych (znany był z nich swego czasu Marek Koterski, ale kilka lat temu powstał chociażby mniej ironiczny "Powrót do tamtych dni" czy "Inni ludzie" na podstawie literatury Doroty Masłowskiej). Nie ma w tym żadnej zbrodni, ale z pewnością nadanie kluczowego znaczenia konkretnej przestrzeni pozwoliłoby podkręcić napięcie, które twórcy bez większych sukcesów starają się osiągnąć.


Autorzy chcą złapać zbyt wiele srok za ogon. Z jednej strony "Nieobliczalna" ma być kryminałem – film zaczyna się od tajemniczej śmierci kobiety. Do śledztwa mającego rozwikłać tę zagadkę będziemy raz na jakiś czas wracać – to właśnie m.in. ten zabieg przywołuje na myśl "Wielkie kłamstewka". Z drugiej strony produkcja celuje w thriller erotyczny o trójkącie rodem z "Absolwenta", choć z odmiennie (mniej oryginalnie) postawionymi niż niegdyś u Mike'a Nicholsa akcentami. Szwarccharakterem, młodocianym Casanovą, jest tu Daniel, syn Alicji. Co ciekawe, po występie w "Nieobliczalnej", niekoronowaną "Panią Robinson" polskiego kina stała się Agnieszka Grochowska. W filmie Amazona po raz kolejny po "Miłość jest wszystkim" widzimy ją jako obiekt fantazji młokosów, a jej zamężne postacie nad wyraz często pętają się w skomplikowane romansowe relacje (np. w "Fucking Bornholm"). 

Kiedy erotyczne perypetie zaczynają dominować na ekranie widz, może poczuć delikatne podniecenie. Ale trwa to zaledwie chwilę. Jak bowiem mamy spocić się wraz z bohaterami (którzy notabene zupełnie się podczas seksu nie pocą – dawno nie widziałem tak czystego i sterylnego seksu), skoro ich motywacje są pretekstowe. Tym gorzej więc, że twórcy "Nieobliczalnej", poza konwencją kryminału i thrillera erotycznego, mają chrapkę na realizację pełnokrwistego dramatu psychologicznego. Niewiele wiemy o postaciach, niewiele też rozumiemy z podejmowanych przez nie działań. Czasem pojawia się ciekawy wątek, najczęściej z przeszłości, ale zostaje ucięty w pół zdania. Co łączyło mieszkające niegdyś w tym samym bloku koleżanki? Jak wyglądała mroczna przeszłość ojca Wojciecha (Andrzej Seweryn) i jak wypłynęła na sadystyczny charakter syna? Żadna z tych i wielu innych kwestii nie zostaje wyjaśniona. A bez nich sceny mające wzbudzić u widza silne emocje stają się groteskowe, wręcz telenowelowe. 


Szczególnie źle wypada postać Małaszyńskiego, która przypomina tanią wersję bohatera Alexandra Skarsgårda z "Wielkich kłamstewek". Jego wybuchy gniewu są nieautentyczne, słabo zagrane i mocno przeszarżowane. Za daleko posuwają się scenarzyści również w kreowaniu toksycznej miłości Alicji do syna. Z założenia ciekawa, rzadko opisywana w ten sposób relacja edypalna (matka starająca się uwięzić dorosłego syna w domowej klatce) z powodu kanciastych dialogów osuwa się w śmieszność. 

Trudno cokolwiek w "Nieobliczalnej" chwalić. Do słabego scenariusza należy dodać montaż, który nie nadąża za wielowątkową historią i drażniącą muzykę Marcina Macuka, próbującą sztucznie dodawać napięcia tam, gdzie ze świecą go szukać. Sytuację próbują ratować aktorzy. W większości wypadają przyzwoicie (niechlubnym wyjątkiem jest Małaszyński), ale trudno się dziwić – w filmie Trzaskalskiego gra prawdziwa plejada. Na ekranie w zupełnie niepotrzebnym epizodzie adoratora postaci Cieleckiej pojawia się nawet Grzegorz Damięcki

 
Podczas seansu "Nieobliczalnej" nie tylko nie mogłem się nadziwić, jak to się stało, że Amazon zainwestował w tak nijaki film (inaugurując nim produkowanie fabuł na naszym rynku), ale również – jak Piotr Trzaskalski przeszedł transformację od reżysera kręcącego oryginalną i uniwersalną przypowieść o bezdomnych złomiarzach do twórcy podpisującego się pod słabymi rozrywkowymi produkcjami nieudolnie inspirującymi się serialami zza oceanu. 
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones